Informacja

Drogi użytkowniku, aplikacja do prawidłowego działania wymaga obsługi JavaScript. Proszę włącz obsługę JavaScript w Twojej przeglądarce.

Wyszukujesz frazę ""Broniewski, Witold"" wg kryterium: Wszystkie pola


Wyświetlanie 1-1 z 1
Tytuł:
Die Kunst − als Anwältin der Natur
Sztuka − rzeczniczka przyrody
Autorzy:
Broniewski, Witold
Powiązania:
https://bibliotekanauki.pl/articles/1961819.pdf
Data publikacji:
1997
Wydawca:
Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Pawła II. Towarzystwo Naukowe KUL
Opis:
U podstaw rozważań autora leży kilka pytań. Oto ważniejsze: Jak od ponad 30 tysięcy lat toczy się dialog sztuki z przyrodą? W czym leży odmienność i osobliwość twórczego patrzenia na przyrodę (w porównaniu ze spojrzeniem naukowym)? Jakie to wątpliwe czy nawet sprzeczne cechy znamionują stosunek wielu współczesnych do przyrody? Czy sztuka stanowi przeciwwagę wobec niejednokrotnie zaborczej postawy niektórych naukowców względem przyrody − w myśl hasła: Knowledge is power? Jaka więź zachodzi między sztuką, filozofią i przyrodą? Wreszcie: Czy twórczość artystyczna może przyczyniać się do ochrony przyrody? W artykule autor stara się uzasadnić m.in. następujące twierdzenia: Przesilenia ekologiczne biorą się nade wszystko ze zdrożnych żądz − z żądzy panowania i władzy (i panoszenia się), z żądzy posiadania i używania za wszelką cenę. Do groźnych postaw należy jeszcze dodać pychę i arogancję. Stąd przesileniom oraz narastającym niebezpieczeństwom porażek lub zgoła niebezpieczeństwu zagłady ekologicznej można najskuteczniej przeciwdziałać przezwyciężając wspomniane zgubne pożądania. Najważniejsze boje dokonują się zawsze we wnętrzu człowieka. Nie inaczej jest i w tym przypadku. Ideałem byłoby przemienić „brzydką duszę” w „piękną duszę”. Wzmiankowanym schorzeniom duszy trzeba przeciwstawić nastawienie opiekuńcze, a postawę uznawania i uczczenia, afirmacji i umiłowania piękna złożonego z licznych porządków, ładów jakby „przekrojowych”, rozszerzyć o pochwałę wartości życia i piękna, w co obfituje przyroda. Otóż właśnie sztuka zdolna jest budzić i szerzyć takie postawy − czekające na poparcie czynem. Sojusznikami sztuki są tu zarówno religia, jak i filozofia. Każda na sobie właściwy sposób. Filozofia m.in. odsłania to, co autor nazywa paradoksem przyrody. Chodzi o to, że w szczególności istoty żywe, na przekór temu, że pozbawione są ducha, a zatem i świadomości, tworzą przecież dzieła − w swoim zakresie − których człowiek tworzyć nie potrafi. Filozofia uwalnia też pojęcie przyrody od fikcji − najczęściej nie zauważanych nawet przez nauki nazywane, nie bez dumy „ścisłymi”. Może główne urojenie polega na tym, że przyrodzie jako takiej przypisuje się status jakby jednego i jedynego „nad-podmiotu”, łączącego ponoć w jedno działania wszelkich istot przyrodniczych. Światła filozofia obala co najmniej mit przyrody-hipostazy. Z kolei religie wyznające jedynego Boga-Stwórcę, które w przyrodzie nigdy nie widziały dzieła ślepych sił i przypadku, odrzucają stanowczo wszystkie, także współczesne, postawy bałwochwalstwa przyrody. Kto na przyrodę patrzy głównie, czy zgoła jedynie, pod kątem korzyści i zysków, niechybnie zobaczy ją w krzywym zwierciadle, co z kolei prowadzi na manowce ujarzmiania i rabunkowego eksploatowania natury. Sztuka natomiast − zwłaszcza wsparta wkładem poznawczym oraz moralnym i religijno-moralnym filozofii i religii − uczy odkrywać, podziwiać i miłować wielkość i wspaniałość wartości ładu, życia i piękna znamionujących przyrodę. Odkrywanie i podziwianie różnią się jednak zdecydowanie od ślepego upojenia przyrodą (Naturrausch), a zwłaszcza od bałwochwalczego kultu przyrody. Od takich niebezpieczeństw nie wydaje się być wolny ani ruch New Age, ani (niekiedy) „ruch zielony”. Dziełom sztuki obce są też „nagie dusze”, „czyste fakty” − wyprute siłą z doskonałości wartości − i „suche procesy”, w czym rzekomo wyczerpuje się przyroda. Postaw twórców nie znamionuje mierzenie, obliczanie, przekuwanie odkrywanych prawd przyrody w formuły matematyczne − co zresztą zasługuje na uznanie, o ile nie jest stosowane na zasadzie wyłączności; tym bardziej nie znamionuje ich czerpanie zasobów z przyrody, co również jest uzasadnione (a nawet do pewnego stopnia konieczne), o ile zachowuje się odpowiednią miarę, lub co najmniej nie przekracza się granic grożących katastrofami. Postawę twórcy określiła poetka Dorota Sosnowska: „I tylko zdziwienie zestarzeć się we mnie nie może”. Zaduma, zdziwienie, podziw i pochwała łączą twórców, myślicieli, wyznawców Boga − a niekiedy także naukowców. Duch franciszkański nurtować może co najmniej dwie dziedziny: religię i sztukę.
Źródło:
Roczniki Humanistyczne; 1997, 45, 4; 103-115
0035-7707
Pojawia się w:
Roczniki Humanistyczne
Dostawca treści:
Biblioteka Nauki
Artykuł
    Wyświetlanie 1-1 z 1

    Ta witryna wykorzystuje pliki cookies do przechowywania informacji na Twoim komputerze. Pliki cookies stosujemy w celu świadczenia usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Twoim komputerze. W każdym momencie możesz dokonać zmiany ustawień dotyczących cookies