Zastanawiam się czasem, jak by to było, gdybyśmy mogli zajrzeć za zasłonę czasu i zobaczyć naszych przodków takimi, jakimi byli w młodości czy też w sile wieku. Jacy byli ci, o których nic nie wiemy albo ci, których nawet imiona zatarły się w pamięci? Żałuję, że nie zanotowałam wszystkich tych opowieści o dawnych czasach, które słyszałam w dzieciństwie. Czy Wy też macie takie odczucia? Jeśli tak, to zapraszam do zapoznania się z bieżącym numerem „Awazymyz”, bo tym razem nie dzień dzisiejszy jest jego tematem przewodnim, ale umykający nam dzień przedwczorajszy…
Dzięki opowieści pani Zosi Dubińskiej, przechowanej przez Emilię i Emanuela Łopattów, możemy usłyszeć odpowiedzi na niezadane pytania i spotkać XIX-wiecznych przedstawicieli majętnych, wykształconych rodzin Szpakowskich, Kobeckich i Łopattów. Dla mnie to spotkanie jest szczególnie cenne, bo dowiedziałam się czegoś więcej o wuju mojego dziadka, gen. Rafale Abkowiczu i jego córce. Jak przez mgłę pamiętam opowieści dziadka o nim, bo to właśnie Wuj Generał wytyczył ścieżki edukacji młodego Rafała, wskazując mu możliwości kariery wojskowej i idącego za nią awansu społecznego. Ścieżkę kariery młodego oficera przerwała I wojna światowa, a dalsze kroki młodego człowieka skierowały się w inną stronę. Czy dowiem się kiedyś, jaką rolę w podjęciu służby kapłańskiej i pedagogicznej – nauczyciela języka i religii karaimskiej – odegrał trocki hazzan Zachariasz Mickiewicz, o którym pisze Sania – Aleksandra Szpakowska? Wiem jednak na pewno, że ich drogi się przecięły, a w nieznanej mi wcześniej, przytoczonej w artykule Sani anegdocie rozpoznaję charakter Dziadka Rafała.
Elżbieta Bezekowicz wspominając Józefa Grygulewicza snuje opowieść o młodym chłopcu, którego kształtowały inne siły i inne czasy, a początki jego drogi związane były z Trokami, choć także u jej kresu o Trokach nie zapomniał i do nich powracał. Słowem komentarza opatrzył tę impresję zaprzyjaźniony historyk, pan Mariusz Pawelec.
Szczególne miejsce na łamach naszego czasopisma zawsze zajmują „żałobne karty”, wspomnienia o tych, którzy odeszli. Czasem jest to bardzo świeże pożegnanie, takie jak opowieść o wujku Marku Juchniewiczu, którą snuje jego rodzeństwo niedługo po jego odejściu w grudniu 2008. Innym razem słowa muszą dojrzeć w tych, którzy pozostali – dlatego dopiero dziś publikujemy pożegnalne opowieści o Eliaszu Szpakowskim, zmarłym w Kanadzie w 2001 roku i o Bogusiu Firkowiczu, którego pożegnaliśmy w Warszawie w 2005 roku.
Jedynym materiałem dotyczącym dnia dzisiejszego jest zawierające wywiad z poetą sprawozdanie z wieczoru poezji Jurija Surowa, który miał miejsce w Charkowie 15 marca tego roku. Bo przecież niezależnie od wspomnień i pożegnań nasze życie toczy się w gminach wartko. I radują nas zawsze wieści z innych karaimskich siedlisk.
Co nas nurtowało podczas minionych miesięcy? Jakie były nasze działania? W dalszym ciągu po muzeach polskich podróżowała wystawa „Karaimi na Litwie”. Zagościła w styczniu w Brodnicy, zatrzymała się na dłużej w Białymstoku, by na początku czerwca ostatecznie powrócić do Trok. Intensywnie przygotowywał się zespół ‘Dostłar’ do planowanych występów i wyjazdów, a z „przecieków” wiemy, że opracowują nowe tańce i przedstawienie na motywach obyczajów związanych z kieleszmiak – karaimskimi zaręczynami. Kiedy i gdzie odbędzie się premiera, na razie nie wiadomo… Trwają prace nad przygotowaniem do druku dziennika z lat wojny autorstwa Szymona Pileckiego, który ma zostać wydany w tym roku z dotacji MSWiA. Praca jest żmudna, gdyż wymaga oprócz przepisania rękopisu, także rozpoznania występujących w nim postaci i opatrzenia stosownymi przypisami. Na kartach dziennika pojawiają się nasi nastoletni rodzice, dziadkowie i ich przyjaciele w czasach, gdy fantazja szumiała w głowach, choć czasy były niełatwe, a tocząca się wojna i zmieniający się okupanci silnie wpływali na życie młodych ludzi. Mam nadzieję, że nie tylko ci, którzy pamiętają tamte czasy, z zainteresowaniem sięgną po tę lekturę.